Informacje o ORANŻADA W PROSZKU 1KG - CEDEVITA HIT z CHORWACJI - 5658074552 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2015-09-23 - cena 39,99 zł Kup teraz na Allegro.pl za 1,68 zł - Oranżada czerwona Hellena musująca w proszku 18g (12103899039). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect! Aktualne promocje na Oranżada w proszku barwiąca różowa hellena z gazetki Lidl. Sprawdź najnowsze oferty na Oranżada w proszku barwiąca różowa hellena i ciesz się z najlepszych promocji na Oranżada w proszku barwiąca różowa hellena w najniższej cenie. Kup teraz na Allegro.pl za 1 zł - Oranżada w proszku musująca o smaku pomarańczowym (12575038133). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect! . Charakterystyczny neon "Supersam" ze sklepu w Brzeźnie, który wkrótce ma zostać wyburzony, zyska nowe życie. Przestrzenny i podświetlany napis będzie poddany renowacji i zawiśnie jako dekoracja na ul. Elektryków. Nie trafi na śmietnik dzięki lekturze artykułu na Pan Adam Naus prowadzi w Sopocie Loppis Pchli Magazyn, skandynawski sklep vintage. Pod koniec czerwca na przeczytał artykuł, w którym informowaliśmy, że wkrótce rozpocznie się przeprowadzka kultowego sklepu "Supersam" przy ul. Gałczyńskiego w Brzeźnie. Jego uwagę zwrócił charakterystyczny niebieski neon z nazwą sklepu. - Uznałem, że jeśli go nie uratujemy, gdy rozpocznie się wyburzanie budynku napis trafi na jeden ze złomowców - mówi nam pan Adam. - Udało się. Wkrótce neon zyska drugie życie. Osiem niebieskich liter o wysokości 120 cm i szerokości 130 cm każda, ma trafić na ul. Elektryków. Wcześniej napis zostanie poddany renowacji. Na razie jeszcze nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu ani kiedy zawiśnie 11-metrowy napis. Dla wielu mieszkańców Brzeźna i fanów ulicznego designu najważniejsze jest, że udało się go ocalić przed Kupiec - już bez swojego charakterystycznego szyldu - został zamknięty w poniedziałek, 18 lipca. Część asortymentu i pracowników przeniosła się na czas budowy nowego budynku przy Gałczyńskiego do pawilonu po dawnym sklepie chemicznym po drugiej stronie ulicy. W 2012 r. drugie życie - również za sprawą artystów - zyskał napis "Sopot" wiszący od lat na peronie dworca kolejowego w kurorcie. Napis od zapomnienia uchronił trójmiejski artysta Jarek Czarnecki. Obecnie kolejowy szyld znajduje się w budynku Nowa Zatoka. Oranżada pachnąca landrynkami, to jeden z niewielu gazowanych napojów dostępnych w PRL-u. Sprzedawana była w charakterystycznych butelkach typu krachla. Nazywano je „oranżadówkami” Przed sklepami dzieciaki spierały się, czy lepsza jest żółta, czy czerwona. I nawet jeśli ktoś wolał czerwoną, to i tak dostał taką, jaka została w skrzynce w sklepie. Nawet w największe upały oranżada sprzedawana była ciepła i nikt się tym nie przejmował. Najważniejsze, że była słodka, pachnąca i smakująca landrynkami. A przede wszystkim, że była gazowana. Z czego składała się PRL-owska oranżada? Oranżada nie była zdrowa w dzisiejszym rozumieniu wartości zdrowotnych, których poszukujemy w produktach spożywczych. Jej skład to woda, cukier, barwniki i dodatki smakowe. Była jednak uwielbiana. Nic tak nie gasiło pragnienia jak właśnie oranżada ze szklanej butelki. Pomimo tego, że w tych czasach nie było w sklepach lodówek na napoje i nawet w największe upały nie można było kupić schłodzonej. Wprost ze skrzynek sprzedawany był więc ciepły napój. Do wyboru była wersja żółta i czerwona, chociaż wybór to może za duże słowo, bo i tak w sklepie dostawało się jedynie tą, która właśnie była dostępna. Oba kolory oranżady pakowano do tych samych skrzynek i dostarczano do sklepów w nieodgadnionym systemie... W latach 70. i 80. XX w. poza gotową oranżadą w „oranżadówkach” można było kupić jej suchy odpowiednik w torebkach. Oranżada w proszku była przeznaczona do rozpuszczania w wodzie, jednak jej smak nie dorównywał tej gotowej. Miała jednak inną zaletę. Słodki proszek musował na języku i dawał wrażenie pienienia się. W rezultacie płynną oranżadą z przyjemnością gasiło się pragnienie, natomiast tą w proszku jadło się na sucho. Napój rozlewano do szklanych butelek krachla, potocznie nazwane „oranżadówkami” Picie oranżady z takich butelek, wiązało się z jeszcze jedną przyjemnością. To oczywiście sposób otwierania opakowania. Wystarczyło pstryknąć i charakterystyczny korek odskakiwał i zawisał na metalowym drucie, a z butelki wydobywało się przyjemne syknięcie. „Oranżadówki” to tak naprawdę butelka typu krachla To szklana butelka z metalowym, pałąkowatym zamknięciem, zakończonym porcelanowym korkiem. Nie przypadkiem do takich właśnie butelek wlewana była gazowana oranżada. To rodzaj szczelnego zamknięcia, doskonałego do gazowanych napojów. Nazwa „krachla” wywodzi się z Galicji. Jest zapożyczeniem austriackiego określenia oznaczającego oranżadę. W dawnym Krakowie, w rezultacie krachlą nazywano zarówno ten rodzaj butelki, jak i samą oranżadę. W dzisiejszych czasach butelki typu krachla używane są w przemyśle piwowarskim Drugie życie oranżadówek z PRL-u Butelki poza swoim charakterystycznym wyglądem miały też tę zaletę, że porcelanowy korek na pałąkowatym drucie mógł być wielokrotnie używany. Był szczelny dzięki gumowej uszczelce ułożonej na porcelanowym korku. „Oranżadówki" były niezastąpionym pojemnikiem na wszelkie przenoszone napoje. Można było zabrać pustą butelkę na zakupy w warzywniaku i poprosić o odlanie z beczki trochę soku z kiszonych ogórków. Ale najczęściej towarzyszyły młodzieży na wycieczkach szkolnych. Mamy przygotowywały w nich herbatę z cytryną do popicia suchego prowiantu podczas szkolnej wyprawy i mogły być pewne, że płyn nie rozleje się gdzieś w plecaku. Źródło: wikipedia PRL – jak na ludową demokrację przystało – był krajem niedoboru. W sklepach brakowało niemal wszystkiego, a to, co się pojawiało, niekoniecznie spełniało najwyższe standardy. Może dlatego część ówczesnych klasyków dawno wyszła już z obiegu. Co można było kupić, ale już się nie da? Młody Polak, który przeniósłby się w czasie o kilka dekad wstecz, w peerelowskich sklepach i lokalach usługowych mógłby się poczuć bardzo zagubiony. Na próżno szukałby Coli, Pepsi, Fanty czy choćby Snickersa. Swoich podartych, wysłużonych dżinsów Levi’s nie byłby w stanie zastąpić nowymi. W zamian oferowano by mu jednak szereg rodzimych produktów o obco brzmiących nazwach. Reklama Towary te w książce Zapomniane słowa z PRL-u i nie tylko przypomina Franciszek Czekierda, od kilku dekad zajmujący się zbieraniem wychodzących z użytku określeń. Jakie wyroby królowały na sklepowych półkach? Oto kilka najpopularniejszych, o których dzisiaj mało kto już pamięta. Zapomniane produkty z czasów PRL-u Cytronada – żółty napój, przypominający lemoniadę. Opakowany w przezroczystą folię, którą trzeba było przebić załączoną słomką, by zaspokoić pragnienie. Szampan mleczny – o wdzięcznej nazwie „serwowit”. Produkt, który pojawiał się w latach 70. i 80. Był to lekko kwaskowaty, musujący sfermentowany napój mleczny, podobno zawierający śladowe ilości alkoholu. Sprzedawano go w butelkach o pojemności 0,25 litra. Oranżada w proszku – pomarańczowy proszek, który po rozpuszczeniu w wodzie zamieniał się w oranżadę. Sprzedawany w papierowych torebkach… i najczęściej spożywany przez dzieci na sucho. Wyrób czekoladopodobny – praktycznie jedyna dostępna pod koniec epoki peerelu „czekolada”. Kakao, na które brakowało dewiz, zastępowano tu tłuszczami roślinnymi. Z rzadka pojawia się na półkach sklepowych i dzisiaj. Wyroby czekoladopodobne wyglądały i smakowały „prawie” jak prawdziwa czekolada… Fot. SKopp, lic. CC BY-SA Marmolada na wagę – w latach 60. była powszechnie sprzedawana w sklepach spożywczych. Otrzymywano ją z przecierów owocowych, gotowanych na cukrze. Można było ją kupić w pięciokilowych drewnianych skrzynkach lub jeszcze większym walcowatym wiaderku. Butelka z zalakowanym korkiem – zwykle zawierająca napój alkoholowy, ale czasem także sok czy ocet. Zanim pojawiły się kapsle i zakrętki, butelki takie korkowano, a następnie oblewano czerwonym lakiem, na którym odciskano pieczęć monopolu spirytusowego. Obywatele Polski Ludowej często próbowali je otwierać bez korkociągu, uderzając dłonią w dno butelki. Rajtuzy prążkowane – element ubioru przeznaczony dla dzieci, wykonany z grubej bawełny. Rajtuzy często występowały w mało atrakcyjnym kolorze kawy z mlekiem. Franciszek Czekierda wspomina, że jego koleżanki ich nienawidziły. Może dobrze, że pod koniec lat 60. ta „ozdoba” damskich nóg zniknęła ze sklepów. Pocztówka dźwiękowa – hit sprzedaży wśród młodzieży, „uboga krewna płyty gramofonowej” – jak pisze Czekierda. Z jednej strony znajdowała się kartonowa pocztówka, a z drugiej – wyżłobione rowki na folii. Przystępna cena sprawiała, że młodzi chętnie wysyłali sobie przeboje Maryli Rodowicz, Beatlesów czy Toma Jonesa. Pocztówkę dźwiękową można było odtworzyć na przykład na gramofonie Bambino. Fot. Wojciech Pysz, lic. CC BY-SA Chusteczka materiałowa – powszechnie używana, zanim nie pojawiły się chusteczki jednorazowe. Przetrwała do dzisiaj, ale pełni już niemal wyłącznie funkcję ozdobną. Polskie dżinsy – czyli tak zwane „szariki” lub „odry”, szyte w Zakładach Przemysłu Odzieżowego w Szczecinie. Wykonywano je z mocno wybielanej tkaniny bawełnianej z różnymi domieszkami. Miały charakterystyczny, marmurkowy deseń. Co więksi modnisie odrywali z nich polskie metki, by ukryć „wstydliwe” pochodzenie… Fibrowa walizka – wykonana z tworzywa, powstałego po sprasowaniu papieru bawełnianego lub celulozy, nasyconej chlorkiem cynku, i wzmocniona metalowymi okuciami. Występowała w różnych wielkościach, najczęściej w kolorze brązowym. Reklama Bibliografia: Franciszek Czekierda, Zapomniane słowa z PRL-u i nie tylko, BoSZ 2019. informacje o produkcie Wartości odżywcze Wartość odżywcza w 100 ml przygotowanego napoju: wartość energetyczna: 147 kJ/ 35 kcal, tłuszcz: 0g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 0g, węglowodany: 8,2g, w tym cukryL 8,1g, białko: 0g, sól: 0,1g. opis produktu Charakterystyka Kupując karton zyskujesz 10% zniżki. Składniki Cukier, regulatory kwasowości: kwas cytrynowy, węglan sodu, aromaty, barwnik:antocyjany, ekstrakt krokosza barwierskiego. Nazwa handlowa Oranżada mussssująca w proszku 18 g Hellena Tagi

oranżada w proszku lata 70